Varia

Wysmarowane relacje

Relacja z II zjazdu Akademii Teatru Alternatywnego

Zjazd II
Rytm. Harmonia. Emocje

7–11 października 2015
Szczecin, Ośrodek Teatralny Kana / Goleniów, Teatr Brama

Z racji opóźnionego startu moich Wysmarowanych relacji, zjazdy II i III opisuję dopiero w lutym 2016 roku. Dlatego też charakter tekstów będzie mocno retrospektywny i złożony z rozwianych strzępków pamięci dotyczących tamtych dni i emocji im towarzyszących. W ich pisaniu pomocne okazały się harmonogramy zjazdów zamieszczone na stronie Instytutu Grotowskiego.

II zjazd rozpoczęliśmy jak zwykle w środowe popołudnie. Warsztaty fizyczne z Leną Witkowską z Teatru Brama przyniosły grupie kilka mniej lub bardziej skomplikowanych ćwiczeń fizycznych, zarówno indywidualnych, jak i wykonywanych w parach. Dużo śmiechu i pozytywnych wspomnień.

Nie do końca zrozumiałe dla mnie były warsztaty z Lesją Szulc, swoją drogą znakomitą śpiewaczką. Po tym, co słyszałem na temat jej wybitnych zdolności wokalnych i bogatego warsztatu miałem spore oczekiwania. Okazało się jednak, że cały czas czułem znużenie warsztatami. Jedyne, co po nich zapamiętałem, to chodzenie w kółko i powtarzanie głosek. Nie mogę też zapomnieć o momentach wokalnej euforii, kiedy prowadząca jakby straciła słuch i pozwalała na przekrzykiwanie się zdysharmonizowanej grupie warsztatowiczów.

Niesamowitym przeżyciem dla mnie okazały się natomiast warsztaty Daniela Jacewicza. Początkowo nie byłem przekonany do sposobu ich prowadzenia, opierającym się na zbiorowości oraz intuicji i wrażliwości prowadzącego, ale efekt warsztatów był niesamowity. Gdy pozwoliłeś sobie na wciągnięcie w iście szamańskie działania z Danielem, na totalne wyzwolenie i zapomnienie o wstydzie, zaczynałeś wydobywać z siebie ukryte emocje. To jedne z mocniejszych warsztatów, w jakich uczestniczyłem. Zauważyłem, że cały czas piszę w superlatywach o Jacewiczu, ale szczerze zapracował sobie na to, by go chwalić! Dużo działaliśmy na emocjach. Pamiętam ćwiczenie, w którym krótką frazę „Wypuść mnie” wygłaszała do otaczającej ją grupy osoba stojąca w środku koła. Wszelkie chwyty dozwolone, oprócz dotyku. Gdy ktoś chciał wypuścić „więźnia”, podnosił rękę. Wspaniałe rezultaty. Było też budowanie napięcia przez fizyczność, w ćwiczeniu z leżącą na podłodze osobą, na którą w nieokreślonym momencie był zrzucany z góry kamień. Może to brzmieć niebezpiecznie, ale odpowiednie skupienie i napięcie pomiędzy ludźmi sprawiało, że kamień ani razu nie upadł. Polewaliśmy się także wodą, robiliśmy szamańskie popisy i śpiewaliśmy, niczym grupka harcerska z panem grającym na gitarze utwór Ile kwiatów. Tak więc integracja i zespołowość, ale i szaleństwo i emocjonalność. Podobało mi się też podejście prowadzącego, gdy po wyczerpującym dla mnie emocjonalnie ćwiczeniu porozmawiał ze mną chwilę na osobności, wypytując o moje samopoczucie i przeżycia.

Eduardo González Cámara

Warsztaty z CHOREĄ – jak najbardziej na plus. Tomasz Rodowicz na spotkaniach i na warsztatach udowodnił, że jest mocnym liderem zespołu, a projekty, warsztaty i spektakle, których się podejmuje z zespołem nie są ku ich własnej uciesze (co możemy nierzadko obserwować we współczesnej alternatywie i teatrze w ogóle), ale naprawdę robione są dla kogoś, po coś i przynoszą rzeczywisty rezultat. Tak powinien funkcjonować teatr alternatywny!

Atowicze mieli okazję uczestniczyć w pracy nad antycznymi pieśniami wykorzystywanymi w praktyce scenicznej przez aktorów Teatru CHOREA, do których dołączany był gest inspirowany zdobieniami ze starożytnych waz. Długo ćwiczyliśmy układ choreograficzny ku czci Erosa, którego koordynacja ruchowa połączona ze śpiewem osobiście sprawiała mi lekką trudność, ale i przyjemność.

Eduardo González Cámara

Jeżeli o trudności mowa… Z pewnością w tej kategorii można mówić o warsztatach z Tomkiem Krzyżanowskim, prezentującym ćwiczenia z zakresu rytmiki. Wydawało mi się, że uczestnicząc jakiś czas temu w jego warsztatach w Szczecinie, nie będę miał już problemów z połączeniem niezależnego rytmu wybijanego dłońmi i zmieniających się kierunków chodu. Ćwiczenia z Tomkiem udowodniły, jak wiele czasu wymaga praca z rytmem, precyzja i koordynacja. Warsztaty są jedynie zaczynem do dalszej, samodzielnej, żmudnej praktyki.

Na inspirującym spotkaniu z Rodowiczem mieliśmy okazję poznać jego artystyczną drogę, jaką przebył od pracy w Gardzienicach po kierowanie własnym teatrem. Ostry język lidera CHOREI wskazywał na wstręt do gwiazdorstwa i robienia sztuki dla sztuki, ujawniał jego zaangażowanie i sens wykonywanej przez zespół pracy.

W sobotę po obiedzie odbyło się szkolenie z Anią Hoffman z zakresu kierowania projektami kulturalnymi. Rozpoczynając powoli pracę nad festiwalem w Kamieńcu Ząbkowickim, dobrze było przypomnieć sobie elementy prezentacji udostępnionej przez Anię po szkoleniu. Do dziś pamiętam kilka zdań, które sprawdzają się zarówno w projektowaniu, jak i w samym życiu, tj. „zła decyzja to też decyzja”, „zła decyzja jest lepsza niż brak decyzji” oraz „tylko próbując i popełniając błędy, można podejmować lepsze decyzje”. Cieszy też fakt, że do Ani zawsze można zwrócić się o pomoc.

Eduardo González Cámara

Po szkoleniu zabraliśmy się busem z Goleniowa do Szczecina, gdzie po kwaterunku w hostelu Gryf (mój ulubiony! Szkoda tylko, że na jedną noc...) i kolacji udaliśmy się do Trafostacji Sztuki, by obejrzeć spektakl CHOREI. Po Ptakach był chyba jednym z najlepszych spektakli teatru alternatywnego, jakie do tej pory widziałem. Humor i groteska połączone z pytaniem o utracony raj i coraz mocniejsze zniewalanie człowieka dały piorunujący efekt. Członkowie teatru byli niesamowicie zgrani ze sobą, a rozbudowany warsztat ruchowy przemyślany i dopracowany. Jedynym dekoncentrującym elementem spektaklu była wyskakująca pierś ze źle dopasowanej do dynamicznej akcji sukienki jednej ze aktorek, którą musiała co chwila ogrywać i przywracać na swoje miejsce ;)

Eduardo González Cámara

Po spektaklu odbyło się spotkanie podsumowujące roczny projekt CHOREI „UWAGA człowiek! Napięcia miasta”. Prezentowane były efekty pracy z grupami lokalnymi z Łodzi, gdzie stacjonuje teatr. Niesamowity wysiłek, jaki zespół włożył w pracę z dziećmi oraz osobami wykluczonymi, w tym z bezdomnymi i niewidomymi, udowadniał, że teatr może faktycznie pomagać człowiekowi. Najważniejsze jest jednak, by efekty ich pracy były długofalowe, co zwykle już nie jest takie proste i optymistyczne, a zmiana nie była chwilową zmianą, po której istnieje obawa, że sytuacja pogorszy się w stosunku do czasu sprzed rozpoczęcia projektu. Ryzyko jest spore, ale przecież trzeba próbować i walczyć!

Eduardo González Cámara

W pamięci zapadł także finałowy koncert CHOREI, Rytm języka, który się odbył w sali kameralnej nowo wybudowanej Filharmonii Szczecińskiej. Wielogłos, rytm i dobrze dobrany repertuar zachwyciły nie tylko Atowiczów, ale i szczecińską publiczność. Nie obyło się także bez bisów i pieśni Kropelki, którą poznaliśmy na sesji warsztatowej, przez co mogliśmy ją wspólnie zaśpiewać z artystami.

Zjazd dał mi nie tylko zastrzyk energii i dużo fizyczno-wokalnych narzędzi do samodzielnego rozwijania, ale też wiedzę teoretyczną w zakresie projektów i sposobu ich funkcjonowania na naszym polskim podwórku.